wtorek, 4 lutego 2014

Liam- cz.23

Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam. Biegłam tak chwilkę, kiedy przystanęłam i rozejrzałam się. Pięknie... Ale co ja głupia sobie pomyślałam??? Że zaczną mnie gonić?! W sumie, lepiej, ze poszłam. Ale jak wrócić teraz do domu? No, ja to czasami potrafię. Pomimo mojej, trochę żałosnej sytuacji, zaśmiałam się. Rozejrzałam się po okolicy i zauważyłam znajomą sylwetkę znikającą za ścianą jakiegoś budynku. Chwila... skąd ja znam tę osobę? Nie umiałam sobie przypomnieć, więc zignorowałam to. Nagle zorientowałam się, jak zimno mi było. Dreszcze przeszły po moim ciele, a ja starałam się rozgrzać, pocierając moje ramiona. Ruszyłam w, jak mi się wydawało, drogę powrotną. Dobrze szłam, bo po chwili zaczęłam rozpoznawać budynki, w końcu w oddali zobaczyłam dom, w którym mieszkam. Im bliżej byłam, tym bardziej bałam się, tego, co mnie czeka. Obawiałam się, że Liam jest teraz strasznie zły. Upsss... W końcu znalazłam się przed drzwiami. Niepewnie je otworzyłam.
-Katie, do cholery!!!- o kurwa, no pięknie. Ale co ja mogę, że zaczęli palić, a ja nienawidzę dymu? No to sobie poszłam i tyle, chyba mogę czasami wyjść bez Liama??? O wilku mowa. Właśnie stanął przede mną. Spuściłam głowę.
-Gdzie ty chodzisz?! Czy masz pojęcie, jak bardzo się martwiłem?!- nic nie mówiłam. No bo co miałam powiedzieć? Jeszcze bardziej go wkurzę, znając życie.
-Chodź- mocno chwycił moją rękę, po czym zaprowadził mnie na górę. Nie szarpałam się, on tylko wepchnął mnie do mojego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Przeszły mnie ciarki, nie cierpiałam, kiedy mnie zamykał. Kim on do cholery jest?! Wiem, że zachowałam się głupio, ale nie tylko ja, zresztą nie mam pięciu latek... W złym humorze próbowałam zasnąć.


Kiedy rano wstałam, nie obyło się oczywiście bez bólu głowy. Czułam się okropnie, tym bardziej, że Liam był na mnie zły. Ubrałam się w https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRXkzsdWIDbdRJsOVj82CN2HKerwxQVuWG5BNO3RoxKf-xG1UJTYQ , a następnie spróbowałam otworzyć drzwi. Nic z tego, z zaskoczeniem zauważyłam, że nadal są zamknięte. Dlaczego mnie jeszcze nie wypuścił?! Zaczęłam w nie pukać, ale to nie skutkowało. W końcu przestałam, bo głowa mi pękała. Zaczęłam zastanawiać się, która jest godzina, bo może wszyscy jeszcze po prostu śpią??? Nagle usłyszałam czyjeś kroki, szybko usiadłam na łóżku. Ktoś przekręcił zamek w drzwiach i do wszedł do pokoju. Oczywiście Liam.
-Masz śniadanie- powiedział cierpko. Zdziwiona popatrzyłam się na niego, ale odwrócił wzrok.
-Porozmawiamy później- powiedział i wyszedł szybko. On też nie wyglądał zdrowo. Swoją drogą, ciekawe, kiedy się zorientowali, że mnie nie ma? I jaka była ich reakcja? Niezadowolona westchnęłam i zajęłam się posiłkiem. Położyłam naczynia na stoliku i usiadłam na mój 'ukochany' parapet. Siedziałam tam sobie, nie wiem, ile czasu minęło. W końcu jednak postanowiłam powalczyć o swoją wolność i zaczęłam pukać w drzwi.
-Tak?- tym razem Liam przyszedł szybciej.
-Możesz mnie wypuścić?- spytałam trochę zgryźliwie.
-Może... Ale na razie zachowujesz się jak dziecko.
-Ja?! Chciałam zauważyć, że nie tylko ja wczoraj piłam, nie moja wina, zaczęliście palić...
-ALE MÓWIŁEM CI, ŻE ZE WZGLĘDU NA TWOJE BEZPIECZEŃSTWO MASZ NA SIEBIE UWAŻAĆ, A WCZORAJ OSIĄGNĘŁAŚ SZCZYT GŁUPOTY!
-Dlaczego tak się o mnie boisz?! Nie mam pięciu lat!
-Bo martwię się o ciebie, w każdej chwili może ci się coś stać!
-A może ja nie chcę, żebyś się martwił?! Wiesz, naprawdę trudno jest kochać kogoś, kto nie chce wypuścić cię z domu i traktuje cię, jakbyś był niedorozwinięty umysłowo!- zanim pomyślałam, co mówię, było już za późno. Liam walną pięścią ścianę obok, obrócił się i wyszedł. Czemu ja zawsze muszę sobie utrudniać życie? Osunęłam się po ścianie, a łzy powoli zaczęły spływać po mojej twarzy. Jestem taka głupia...

piątek, 31 stycznia 2014

Liam- cz.22

Zamyślony usiadłem obok Kitty i objąłem ją ramieniem. Wszyscy oglądali jakiś film, tylko ja nie zwracałem na to uwagi, byłem zbyt pogrążony w swoich przemyśleniach. Z tego wszystkiego nie zauważyłem, kiedy zaczynało się ściemniać. No tak, uroki późnej jesieni. Uśmiechnąłem się, kiedy spostrzegłem, że Kate przysnęła. Nagle do pokoju wparował Zayn, budząc ją przy okazji. Był w doskonałym humorze.
-Co tak cieszysz japę, stary?- zapytał Lou szczerząc zęby.
-No jak to? W końcu unieszkodliwiliśmy tamte śmiecie, prawda?- mówiąc to, splunął na podłogę, na co Denise zmarszczyła brwi. Zrobiło się jakby głośniej. Zayn przyniósł jakąś reklamówkę z piwami i nie tylko.
-Trzeba to uczcić!



*jakiś czas później, oczami Kate*

Zmęczona tym wszystkim, klapnęłam na kanapie. Chyba troszkę przesadziłam z alkoholem. Nie tylko ja, nawiasem mówiąc, bo wszyscy byli już trochę wstawieni.
-Hej, Kitty, brałaś kiedyś?- Niall usiadł naprzeciw mnie. Na początku nie zrozumiałam, o co mu chodzi, ale kiedy pokazał mi biały, drobny proszek w foliowym woreczku, zorientowałam się, o czym gada. Zgodnie z prawdą, pokręciłam przecząco głową.
-To trzymaj, pokażę ci- rzucił mi woreczek, drugi wyciągnął z kieszeni.
-Eeee... wiesz Niall, może za chwilę, idę do toalety...- nie miałam ochoty, nigdy nie brałam narkotyków i nie zamierzałam tego robić.
-Boisz się?
-Nie, po prostu nie teraz- skłamałam. Wstałam i pośpiesznie opuściłam salon. Poszłam do toalety. Słyszałam jakieś śmiechy dochodzące z dołu, dodatkowo zaczynało szumieć mi w głowie. Przepłukałam twarz chłodną wodą i poszłam bawić się dalej, bo Liam już pukał mi do drzwi, pytając troskliwie, czy wszystko okej. Oczywiście cały czas uważałam na Niall'a, ale chyba zapomniał o tamtych narkotykach.
(...)
-Hahahahaha!- zaśmiałam się jak głupia, byłam już kompletnie pijana. Nie tylko ja, wszyscy jednak świetnie się bawiliśmy. Ciekawe, jak będę czuć się jutro, ale nie myślałam o tym w tamtej chwili. Jednak kiedy ktoś zaczął palić, chyba Zayn, poczułam od razu. Nienawidziłam dymu.
-O fuuuu.... ale nadymiliście, idę się przejść na świeże powietrze- powiedziałam cicho i wyszłam od razu na zewnątrz. Bez żadnej kurtki, w kapciach, schlana... Szłam tak sobie i było mi ciepło, chociaż to już połowa listopada i pogoda raczej nie jest taka jak w słonecznej Hiszpanii, czy w Egipcie. W każdym bądź razie, było mi wesoło i zaczęłam sobie nucić jakieś piosenki. Nie jestem pewna, czy to moje "nucenie" było aż takie ciche, jak na normalne nucenie, ale trudno. Nie zwracałam na to uwagi, tak samo miałam w nosie to, gdzie idę i jak długo, czy ktoś się może o mnie martwi. A kiedy zobaczyłam kilku ludzi przy jakimś samochodzie, beztrosko i chwiejnym krokiem ruszyłam w tamtym kierunku.
-Proszę pańskie prawo jazdy- policjant wyciągnął dłoń w kierunku faceta siedzącego w aucie. Drugi siedział w wozie policyjnym. Nagle ich wzrok spoczął na mnie.
-No cześć- uśmiechnęłam się ładnie i wyciągnęłam rękę z kieszeni, żeby nią pomachać. Niestety, ręka wyszła zbyt szybko, przez co zawartość mojej kieszonki się wysypała. Na chodnik upadł mi foliowy woreczek z narkotykami, którymi poczęstował mnie Niall. Podniosłam to i przyjrzałam się. Policjant ruszył w moim kierunku. O kurwa, wytrzeźwiałam od razu.

piątek, 17 stycznia 2014

Liam- cz.21

Znalazłam jeszcze czas, by dodać kolejny rozdział, nie sądziłam, że spakuję się tak szybko :D Wciepłam wszystko, byle by jakoś było, konkretniej mówiąc xD 
 __________________________________________________




Kiedy wróciliśmy do domu, bez namysłu runęłam na łóżko i zasnęłam w ubraniu. Byłam wyczerpana i zestresowana.

-Chodź do mnie...- znowu usłyszałam ten głos. Rozejrzałam się, ale nic nie zobaczyłam. Gdzie ja się w ogóle znajdowałam? Przystanęłam na chwilę, aby określić moje położenie. Znajdowałam się w jakiejś ciemnej i opuszczonej fabryce. Co ja tutaj robię? Nie znam tego miejsca, ale czuję się w nim dziwnie znajomo. Zupełnie tak jakbym była tutaj kiedyś, zarazem jednak odczuwałam pewien niepokój związany z tym miejscem. Usłyszałam za sobą kroki.
-Już do ciebie idę...- ten głos... Czym prędzej ruszyłam przed siebie. Biegłam zahaczając o pudła i twarde przedmioty, które drapały i obijały moją delikatną skórę. Znalazłam się w jakimś korytarzu. Czyjeś kroki odbijały się echem po ścianach, nie wiedziałam teraz, w którą stronę mam uciekać. Zrobiłam krok w przód, kiedy coś wbiło mi się boleśnie w stopę. To chyba szkło. Krzyknęłam z bólu i poczułam ciepły płyn zalewający podeszwę mojej stopy. Krew. Kroki były coraz głośniejsze, strach ogarnął całe moje ciało. Wstąpił na mnie zimny pot, stałam sparaliżowana. Kiedy poczułam, czyjąś obecność tuż za mną, moje nogi zostały odblokowane. Ruszyłam do przodu. Biegłam, starając się ignorować przeszywający kłucie zranionej stopy.
-Przede mną nie uciekniesz, Kate...- w tym momencie poczułam ogromną falę bólu zalewającą całe moje ciało, od głowy, aż po stopy. Upadłam półprzytomna na ziemię.

Zalana potem usiadłam na łóżku z krzykiem na ustach. Oczy miałam szeroko otwarte i byłam cała zesztywniała. Boże, jaki to był okropny sen. Odruchowo spojrzałam się na swoje nogi, jakbym chciała sprawdzić, czy są całe. Zerknęłam na zegarek. Była 13:00. Czy ja serio tak długo spałam? I nikt mnie nie obudził? Ubrałam się w czarne rurki i biały podkoszulek, potem zeszłam na dół. Nie byłam głodna.


*oczami Liama*
Zauważyłem, że moja księżniczka schodzi po schodach, więc podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce. Zaczęła się śmiać i starała uwolnić się z mojego uchwytu, ale nic z tego. Zaniosłem ją do kuchni i posadziłem na blacie.
-Co chciałabyś zjeść?- spytałem, bo nie jadła nic od wczoraj.
-Nie dzięki, nie jestem głodna...- odparła.
-Zjesz coś.
-Nie- westchnąłem. Okej, nie chciałem się z nią kłócić o takie głupoty. Pocałowałem ją w czoło.
-Dzisiaj idziemy na ognisko- jej twarz rozświetlił promienny uśmiech.
-Lubisz ogniska?
-Tak, bardzo, uwielbiałam urządzać je z przyjaciółmi. Nie było nas wielu, ale zabawa zawsze była mega- kolejny raz się zaśmiała, a ja czułem się szczęśliwy widząc ukochaną osobę w takim stanie. Nie cierpię, kiedy Kate jest smutna. Chcę, żeby ze mną była zawsze szczęśliwa i czuła się bezpiecznie. Zabierając ją do siebie naraziłem ją na niebezpieczeństwo, wiem o tym, ale nigdy nie dopuszczę, żeby coś jej się stało, żeby kiedykolwiek płakała. Jest taka delikatna, spokojna i optymistyczna, pomimo tego, co wiem o jej przykrych doświadczeniach, łatwo ją też zranić, bywa bardzo nieśmiała. Chociaż czasami potrafi pokazać różki... Przytuliłem ją mocno. Odwzajemniła uścisk, ale po chwili zeskoczyła z blatu.
-Co robisz?
-Chciałabym coś porobić- kąciki moich ust poszły ku górze. Kate otworzyła szeroko oczy.
-Pooglądam telewizję- uznała i szybko wycofała się z kuchni, a ja się zaśmiałem. Po chwili udałem się do salonu, gdzie Zayn, Kate, Julia, Ann i Niall oglądali jakąś komedię. Dołączyłem się do nich, siadając obok Kate. Objąłem mój skarb i zacząłem myśleć nad tym, czy mnie kocha... Co czuje, kiedy mnie widzi, kiedy się całujemy, kiedy ją przytulam? Czy czuje do mnie to samo, co ja do niej?


Liam & Kate ^^

czwartek, 16 stycznia 2014

~

Niestety nie dam rady dodawać na razie rozdziałów, bo jestem chora i w dodatku muszę się pakować na wyjazd :( Wyjeżdżam w niedzielę, a wracam w sobotę 25.01, w drugim tygodniu będę w domu, więc pojawią się nowe rozdziały :) Do zobaczenia, chociaż wcale nie mam ochoty jechać na zimowisko ;c Wesołych (i śnieżnych xD) ferii życzę ;)

wtorek, 14 stycznia 2014

Liam- cz.20

Hmmm... tak sobie pomyślałam, że czasami mogłabym wplatać do opowiadania jakieś w miarę krótkie momenty, wspomnienia z historii Kate i Liama, żeby lepiej przybliżyć ich historię :)
 

-Zacznijmy od tego, że teraz ładnie odłożycie broń... Chyba nie chcecie, żeby tej panience coś się stało?- mężczyznę wyraźnie bawiła cała ta sytuacja. Podniósł broń i przycisnął ją do mojej skroni. Czułam się okropnie głupio. Dałam się tak wkręcić, chciałam sobie udowodnić, że nie jestem niezdarą. I co z tego wyszło? Jedno, wielkie gówno. Brawo, tylko ja mam takiego pecha. Nagle do pomieszczenia wkroczyli  Liam i Louis. Zdziwili się, kiedy zobaczyli chłopaków z podniesionymi rękoma i mnie w tej głupkowatej sytuacji. W oczach Liama dostrzegłam... strach? Ból? A może wszystko na raz? Oni też odłożyli broń.
-Myślicie, że się was nie spodziewałem? Zawsze jestem ostrożny...- zaśmiał się parszywie, a ja nie mogłam spojrzeć chłopakom w oczy. Czułam się, jakby to wszystko było moją winą, chociaż nie mogłam przewidzieć tego, że ten koleś jest uzbrojony.
-Nie ruszaj się z miejsca, bo rozwalę jej tą śliczną główkę- powiedział mój oprawca do Liama, który starał się nieznacznie zbliżyć do jednego z pistoletów. Jeżeli oni coś zrobią, ten facet mnie zabije. Oni nie mogą zrobić nic...



 *....*
 -Nie ruszać się, bo strzelam! To jest napad!- mój kolega Ricky wpadł do salonu, będącego w owym momencie bankiem.
-O nie!- zaczęła krzyczeć Nathalie.
-Dawaj pieniądze- chłopiec skierował głowę w moją stronę.
-Nie!
-Daj, bo strzelam!- pokiwał pistoletem na wodę tuż przed moim nosem. Zaczęłam wrzucać papierowe banknoty do reklamówki z delikatesów, którą podał mi ten bandyta.
-A teraz pójdziesz ze mną...- oprócz siatki, wziął też mnie. Ciągnął mnie w stronę drzwi, Nath krzyczała.
-Pomocy! Niech ktoś nam pomoże!
-Cicho bądź, nikt wam nie pomoże, bo nikt ze mną nie zadziera...- Ricky pomachał swoją "bronią". Próbowałam się wyrwać, ale mi się nie udawało. Był silniejszy. Nagle do salonu wpadł Jamie.
-Zostaw ją, ty potworze!- strzelił z pistoletu na wodę prosto w Ricky'ego. Chłopak padł zaskoczony na ziemię. Byłam wolna.
-Nasz wybawca!- rzuciłyśmy się z Nath James'owi na szyję. Ricky leżał w kałuży wodnej krwi, pieniądze wróciły do banku. W tym wspaniałym momencie do salonu weszła mama.
-Dzieci, koniec zabawy, musimy z tatą popracować. CO TU SIĘ STAŁO?!- spojrzała na mnie i James'a. -MACIE NATYCHMIAST TUTAJ POSPRZĄTAĆ, KONIEC ODWIEDZIN!- wyprosiła Nath i Ricky'ego, a pistolety na wodę i papierowe banknoty zostały zabrane. Bank został rozebrany do części pierwszych. Poszliśmy do swoich pokoi. Koniec zabawy.

*...*



W tym momencie tylko ja mogłam sobie pomóc. Żaden dzielny kowboj mnie nie uratuje, ale ja mogę spróbować. Z całej siły wbiłam szpilkę w nogę mężczyzny, który syknął z bólu. Był zdezorientowany. Kopnęłam go w czułe miejsce, a on wypuścił broń. Chłopacy w mgnieniu oka się nim zajęli, a Liam już trzymał mnie w swoich objęciach. Naprawdę się o mnie martwił, a ja naprawdę byłam w tamtej chwili szczęśliwa. Udało mi się pokazać, że nie zawsze muszę być tą najgorszą. W dodatku poczułam, że moje miejsce jest w ramionach Liama. Nigdzie indziej.

Liam- cz.19

Szybko odszukałam w tłumie Liama i Louisa, wzięłam głęboki oddech, i poszłam dalej. Gościu siedział przy barku, więc się dosiadłam. Od razu zwrócił na mnie uwagę. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie. Rozejrzałam się dokoła i obejrzałam drinki, jakie mają do wyboru. Kontem oka zerknęłam na mężczyznę. Rozmawiał z jakimś kolegą, który poszedł po chwili. Zdecydowałam się zamówić drinka, który mi się spodobał. Już miałam płacić, kiedy brunet chwycił mnie za rękę.
-Ja zapłacę- uśmiechnął się.
-Dziękuję, nie trzeba- udawałam speszoną.
-Aż szkoda byłoby nie zająć się tak piękną panną...- uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
-Jesteś tutaj sama?
-Tak- westchnęłam, udając smutną
-No to już nie. Zatańczymy?
-Oczywiście, nie mogłabym odmówić tak przystojnemu mężczyźnie- rozpromieniłam się i puściłam mu oczko. Facet objął mnie w talii i zaprowadził na parkiet. Byłam zdziwiona tym, jak łatwo mi to idzie.
-Jesteś taka gorąca- szepnął mi do ucha, kiedy tańczyliśmy.
-Więc na co czekamy?- zadałam znaczące pytanie. Uśmiechnął się.
-Wobec tego, chodź- powiedział i pociągnął mnie w stronę toalet.
-Nie, poczekaj... Do toalety ktoś zawsze może wejść... Chodź na zaplecze...- trochę się chyba poplątałam. W duchu modliłam się, żeby ten facet niczego nie zaczął podejrzewać.
-No, skoro wolisz...- dziwnie się spojrzał, ale ostatecznie ruszyliśmy na zaplecze. Ufff, udało się. Trochę szybko mi to poszło. Spojrzałam za siebie, ale nigdzie nie widziałam Liama. Mam nadzieję, że gdzieś tutaj jest. Weszliśmy w jakiś korytarz, gdzie muzyka była wyraźnie cichsza. Mężczyzna otworzył drzwi do jakiegoś pomieszczenia i znaleźliśmy się w środku. Zaczynałam się stresować.
-Miło cię widzieć- usłyszałam znajomy głos Nialla. Dzięki Bogu. Mężczyzna odwrócił się, chłopacy zagrodzili mu drogę.
-Też się cieszę z tego spotkania- prychnął facet. Nie okazał żadnego strachu. -Będziemy mogli pogadać...- chciałam odejść, ale osobnik trzymał mnie mocno. Nagle poczułam coś zimnego przy żebrach. O kurwa.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Liam- cz.18

Hehehehe, okej, no to zaczyna się akcja ;D Trochę myślałam nad tym, jaka powinna ona być, w końcu jednak wymyśliłam coś, oby się spodobało ;D


-Wstawaj śpiochu, już dwunastaa!- czyjeś krzyki wybudziły mnie ze snu. Nie chciało mi się wstawać, słowa do mnie nie docierały.
-No weeeź, nie zakrywaj nam się, tylko wychodź spod pierzynki!
-Nieee chceee mi się...- powiedziałam, a raczej wyziewałam i wtuliłam głowę w poduszkę.
-Pobudka, nie ma wyjątków!- usłyszałam, jednak nie przejęłam się tymi słowami. Do czasu, kiedy poczułam coś twardego spadającego na mnie, co skutecznie wyrwało mnie ze snu już na dobre.
-Ałć...- tylko to dałam radę wydukać, byłam nieco zdezorientowana, szczególnie tłumem w moim pokoju. W końcu jednak zorientowałam się, że to tylko Ann, Juli i Den. Stały i śmiały się ze mnie.
-Hehehe, bardzo śmieszne...
No nie gniewaj się, nie chciałaś wstać, to sięgnęłyśmy po bardziej radykalne środki- zachichotała Den, kładąc rękę na moim ramieniu. Nath też stosowała takie "radykalne środki"... hahaha...
-Po co mnie obudziłyście?- spytałam.
-No bo dzisiaj akcja, już dwunasta, musisz się przygotować, a chłopaki nie chcą jechać na złamanie karku, żeby zdążyć, zanim ten gość pojedzie- powiedziała Ann. Pacnęłam się w głowę. No tak, głupia ja, dzisiaj jest ta akcja!
-Okej, pójdę się ubrać i już schodzę!- mówiąc to, udałam się do łazienki. Ubrałam się w coś wygodnego i zeszłam na śniadanie. Liam przywitał mnie pocałunkiem. Przyjemnie jest być całowanym na dzień dobry, szczególnie w dni takie, jak ten. Wszyscy cały czas żartowali, byli w znakomitych humorach. Ale chyba nie powinni się tak cieszyć przed akcją. Bo co, jeśli coś pójdzie źle??? Co, jeżeli ja nawalę??? Przestałam o tym myśleć i udałam się do mojego pokoju w poszukiwaniu czegoś na wieczór.
-Hmmm...
-Co robisz, Kitty???
-Szukam ubrania na wieczór...
-Wybierz jakąś seksowną, krótką sukienkę.
-Nie będziesz zazdrosny?- spytałam zaczepliwie.
-Będę, ale to jest niestety konieczne- zaśmiałam się w duchu. Liam pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł, mówiąc, żebym mu się pokazała w wybranym ciuchu. Szukałam chyba z pół godziny, aż w końcu wybrałam. Ubrałam się, zrobiłam makijaż, spryskałam się perfumami i zawołałam Liama.
-Wooow- stanął w drzwiach pokoju.
-Mmmm... mam na ciebie ochotę...- mruknął przygryzając płatek mojego ucha, a ja poczułam, że się czerwienię. Nienawidziłam się czerwienić... On tylko zaśmiał się cicho i mnie przytulił. Zaciągnęłam się jego zapachem, który działał na mnie jak narkotyk.
-No, gołąbeczki, czas już na nas- do pokoju wkroczył Harry.
-No, no, no,widzę, że możemy już jechać?
-Tak, chodź Liam- pociągnęłam go za rękę. Wsiedliśmy do auta, po chwili byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy i ruszyliśmy w stronę wejścia.
-Niall, Zayn, Harry, wy już idźcie. Kate, jesteś gotowa?- skinęłam głową.
-Idź, ja z Lou będziemy w pobliżu...- Liam pocałował mnie, a ja niepewnie weszłam do klubu. W moje nozdrza uderzyły mocne zapachy perfum, dymu papierosowego i alkoholu. To wszystko spowodowało, że zakręciło mi się w głowie. Szybko jednak się ogarnęłam i poszukałam wzrokiem wysokiego bruneta... Jest! Krzyknęłam w myślach i ruszyłam w jego kierunku. Czułam, że zaczynam się bać.



Kate przed akcją ;3